jacekpiekara jacekpiekara
2984
BLOG

JKM, czyli śmierć indywidualistów

jacekpiekara jacekpiekara Polityka Obserwuj notkę 8

 Janusza Korwina - Mikke poznałem w 1998 roku i miałem przyjemność przeprowadzić z nim wywiad poświęcony głównie problematyce okołokomputerowej (http://www.wykop.pl/artykul/385343/wywiad-z-jkm-na-temat-komputerow-i-internetu-z-98-roku).Była to bardzo sympatyczna, długa rozmowa (w wywiadzie został jedynie jej fragment, jak to często bywa z wywiadami), ale wcale niełatwa, ponieważ JKM miał pewną cechę w niejakim stopniu utrudniającą komunikację. Mianowicie zaczynał wypowiadać myśl, a ponieważ jego słowa (mimo że mówił bardzo szybko) nie nadążały za myślami, więc „przeskakiwał“ o kilka „myślokroków“ do przodu, uznając że jeśli coś wypowiedział sobie w głowie, to tak jakby wypowiedział w realu. Ale jak widać po wywiadzie udało nam się osiągnąć jakiś consensus na linii wypowiadanie myśli przez wywiadowanego -> rozumienie wypowiedzi przez dziennikarza :).Do JKM zawsze czułem wiele sympatii, przeczytałem sporo jego książek, był moim mistrzem brydzowym, kiedy zaczynałem zabawę z "królewską grą" (ksiązka "Brydz dla początkujących"). I chociaż niektóre spoleczno-polityczno-gospodarcze pomysły czcigodnego pana prezesa UPR uważałem za raczej zabawne i szalone niż potrzebne, czy praktyczne, to jednak ceniłem go za ogromną erudycję, odwagę wypowiedzi, niebalność i oryginalność osądów. Poza tym, jako zwolennik lustracji, nie mogę zapomnieć, że to inicjatywa JKM pozwoliła na ruszenie tej kompromitującej sprawy i „lista Macierewicza“ mogła powstać tylko dlatego, że Korwin-Mikke wcześniej zgłosił swój wniosek. Kto wie, czy gdyby JKM nie ruszył tego kamyczka, który w efekcie spowodował lawinę, to do tej pory polskim społeczeństwem nie rządziłaby „jedyna i prawdziwa“ wizja świata napisana i głoszona przez proubecką „sforę z Czerskiej“.

Każdy wyborczy start JKM śledziłem z sympatią, a jego ogromny sukces w ostatnich wyborach prezydenckich sprawił mi prawdziwą satysfakcję. A zwłaszcza to że JKM znalazł się na czwartym miejscu (ponad 400 tysięcy głosów!), pokonując między innymi Waldemara Pawlaka, który to Pawlak miał za sobą cały aparat PSL-owski, siłę Ochotniczej Straży Pożarnej, stanowisko wicepremiera i na dokładkę wsparcie medialne!To że „zielony robot“ (zielony, bo z PSL-u, robot z uwagi na mimikę oraz nie mruganie powiekami) zaliczył tak kompromitującą klęskę było chyba jedynym fajnym elementem kampanii. Kampanii, w której zwyciężył ostatecznie miłośnik komunistycznych służb specjalnych, a poza tym psychopata i degenerat Bronisław Komorowski. Piszę „psychopata“ i „degenerat“ nie bez powodu, gdyż każdy czyim hobby jest torturowanie oraz zabijanie niewinnych zwierząt i komu cierpienie myślącej istoty sprawia radość, jest dla mnie psychopatą i degeneratem. Niestety wśród polskich polityków wiele jest takiej swołoczy, żeby wymienić choćby Radosława Sikorskiego.

No ale wracajmy do JKM, bo w końcu w politycznym epitafium nie wypada się zajmować tak szczegółowo kimś innym poza postacią tytulową. Przyznam, iż fakt, że Korwin - Mikke nie zdołał uciułać wymaganej przez przepisy liczby podpisów było dla mnie największym jak dotychczas zaskoczeniem tej kampanii. Przecież JKM cieszył się zawsze ogromną popularnością u ludzi młodych (jego poparcie wśród studentów osiągało wartości dwucyfrowe) i u internautów. Jak to się stało, że inteligentny, zadziorny publicysta i polityk, że „człowiek, co się poprawności nie kłaniał“ nie zdołał w tych wyborach nawet wejść w bloki startowe, tylko upadł jeszcze na chodniku prowadzącym w stronę bieżni?Czy jest to jeden z objawów dwubiegunowości polskiej polityki? Wątpię, bowiem kłopotów z zebraniem wymaganej liczby głosów nie mialo ani pospolite ruszenie frustratów od Palikota („robactwo - palikoctwo“, tak ich nazywam) ani Polska Partia Pracy ani nawet PJoNki. Może zawiniła zła organizacja? Może Januszowi Korwinowi - Mikke po prostu już nie za bardzo się chciało działać, uczestniczyć, walczyć itp? A może... postawię śmiałą tezę, to wina debaty, w jakiej JKM zdecydował się wziąć udział? Przypomnę bowiem, że dawny lider UPR uczestniczył w transmitowanym w internecie spotkaniu z Januszem Palikotem. Na mnie wywarło to jak najgorsze wrażenie i od tej pory ja bym już Korwinowi na liście poparcia na pewno się nie podpisał. Czy podobnie jak ja nie mogli pomyśleć inni wyborcy, dla których Palikot jest symbolem zgnilizny polskiej polityki, a smród gnojowicy, jaki od niego zalatuje jest tak mocny, iż każdy kto się znajdzie w pobliżu, tym smrodem przesiąka? Czy można dobrowolnie wziąć udział w medialnym show z kimś takim jak Palikot i nie narazić się na oskarżenie, iż w ten sposób zaczęło się go wspierać?

A może to znak, że w polskiej polityce zrobiło się już zbyt mało miejsca, by zmieścili się tam szaloni idywidualiści, jak JKM? Może miejsce w niej już jest tylko dla karnych oddziałów, które powtarzają opinie sporządzone przez spechalistów od PR i którzy nie mają własnego zdania, lecz ich zdaniem jest zawsze zdanie władz partii? Tak czy owak szkoda, bo uważam, że polskiej polityce i polskiemu parlamentowi świetnie zrobiłaby obecność kilkunastu radykalnie liberalnych posłów (oczywiśćie mówię o liberaliźmie gospodarczym, bo liberalnych obyczajowo to już mamy aż nadto). Pamiętam, że kiedy JKM zaproponował w Sejmie, by budżet państwa przygotowywać tak jak domowy (czyli wpływy mają się równoważyć z wydatkami, a nie mamy żyć z ciągłym deficytem), to został powszechnie wyśmiany, wykpiony i wyszydzony jako laik. Taaak... Nie zapominajmy, że do kryzysu gospodarczego zaprowadzili nas fachowcy, specjaliści i profesorowie, a obecny, pożal się Boże, minister finansów jest również profesorem i ekonomistą, co nie przeszkodziło mu doprowadzić polskich finansów do niemal całkowitej ruiny (no ale ma na imię Vincent, a zdaniem „buraków pastewnych“ z Platformy to na pewno dobra osoba na stanowisko ministra w przeciwieństwie do jakiegoś Wincentego). JKM był poza tym zwolennikiem świętego prawa do własności oraz świętego prawa do wolności. Choćby tego, że mogę sobie na drzwiach swojego własnego pubu napisać: „Ciemnookim wstęp wzbroniony“ (albo ciemnoskórym :) i nie przyjdzie żadna komisja z pieprzonej UE i nie nakaże mi ciemnookich wpuszczać. Albo, że mogę zezwolić moim gościom na palenie papierosów (a komu się nie podoba, to fora ze dwora) i żaden pier...ny urzędas mi tego nie zabroni. Nie zabroni, bo to jest moje. Moje prawo i moja własność! A jak ktoś się źle czuje na moim terenie, to zawsze może wyjść, bo nie trzymam go siłą. To wydają się oczywiste oczywistości dla każdego człowieka myślącego kategoriami wolnościowymi (tak jak JKM), ale niestety nie dla większości światowych polityków, którzy coraz bardziej zmieniają nasz świat w więzienie, w którym sędzia, urzędas, czy inne barachło decydują o tym, co mi wolno, a czego nie wolno w moim własnym domu.

Janusz Korwin - Mikke. Chlip... chlip... Będzie mi go w polityce brakowało...

 Jacek Piekara

ps. poniewaz pierwszy tekst o JKM wladze Salonu 24 byly tak uprzejme mi "zbanować", więc przygotowałem drugi z niekontrowersyjnym już tytułem. Może tego nie zbanują?

Niepoprawny. Wierzący w słowa Herberta, mówiące że "Pan Cogito chce stanąć do nierównej walki. Zanim nadejdzie powalenie bezwładem, zwyczajna śmierć bez glorii, uduszenie bezkształtem".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka